By otwierać w „polskiej stolicy sushi” kolejny lokal z kochanym przez warszawiaków „rybnym origami” trzeba być albo szaleńcem, albo geniuszem. I o ile łatwo oszaleć na punkcie ich zniewalających nigiri, czy tuńczyków, które już przyniosły JAPONKOM w Browarach Warszawskich zasłużoną sławę, to tutaj nie ma żadnych „albo”. Za tym wyjątkowym konceptem (o czym za chwilę) stoi po prostu geniusz dwójki doświadczonych kucharzy.
I najpierw poznaj tę dwójkę bliżej.
Linh Nguyen studiowała medycynę, lecz „oddała fartucha medyka”, by zarażać nas miłością do kuchni Azji. Nguyen (ciekawostka – to nazwisko nosi aż 40% Wietnamczyków) kulinarną karierę rozpoczęła od otwarcia wietnamskich lokali, do których już lata temu cmokali z zachwytu warszawscy krytycy kulinarni. I choć „To To Pho”, czy „Pho Kwadrat” cieszą się niesłabnącą popularnością, to głodna nowych doświadczeń Linh postanowiła przybliżać Stolicy także kuchnię koreańską i roślinny streetfood w wydaniu panazjatyckim.
Z kolei Dawid Uszyński przez lata pracował w uznanych londyńskich restauracjach, m.in. w North Road, wyróżnionej 1* Michelin. Rosnąca fascynacja Japonią zaowocowała zmianą w jego CV. Przez 5 lat doskonalił swoje umiejętności w mateczniku japońskiej sztuki kulinarnej – restauracji Yashin, po czym został szefem kuchni libańskiej Mayhy, specjalizującej się w menu degustacyjnym omakase.
Dziś oboje odpowiadają za świeży jak rollsy kulinarny koncept. Co w nim wyjątkowego i dlaczego JAPONKI w niespełna miesiąc musiały potroić zamówienia na świeże ryby, które stanowią podstawę ich zestawów?
Po pierwsze wypełniły one niszę w polskiej gastronomii, bowiem serwuje się tu wysokiej jakości sushi wyłącznie... na wynos, dbając jednak o to, by zapewnić wysoką jakość doświadczeń kulinarnych wyznawcom japońskiej filozofii (spo)życia. Zresztą przygoda z niepowtarzalnością zaczyna się tu już zanim do akcji wkroczy podniebienie. Mowa o opakowaniach w całości wykonanych z naturalnych materiałów, które choć minimalistyczne, to jednak ściśle współgrają z zawartością.
To sushi jest kwadratowe, a użyty w nim ryż zachowuje balans kwasowości, co może wyrywać amatorów „spolszczonego sushi” ze strefy komfortu. Ale tylko taki ryż idealnie wybija smak ryb i innych bezkompromisowych składników, które notabene można po części nabyć „na miejscu”, bo JAPONKI mieszczą się we wnętrzu... delikatesów AZJATKA.
W menu znajdziesz naście zestawów, a cyklicznie wprowadza się tu nowości z ekskluzywnych składników sprowadzanych nie tylko z Japonii – m.in. otoro z tuńczyka, ikry łososia, małż świętego Jakuba i jeżowców.
.