Azja to nie tylko egzotyczna kuchnia i całkiem inna kultura. Azja to również zgoła odmienny shopping. Zwłaszcza, gdy mowa o spożywce. Sorry, taki mają klimat – wilgoć i wysokie temperatury sprawiają, że nic tam nie może poleżeć w sklepie.
A skoro nic nie może leżeć, to i towar musi być taki, żeby każdy kto wejdzie do sklepu, od razu brał i kupował bez wahania. Znaczy się towar prima sort. I taki właśnie selektywny i wyselekcjonowany asortyment jest wizytówką prężnie już działających delikatesów AZJATKA w Browarach Warszawskich.
Właścicielką AZJATKI jest jedna z najbardziej znanych warszawiakom Azjatek – Linh Nguyen to pierwsza dama azjatyckiej gastronomii stołecznej, która niepodzielnie karmi nas w swoich lokalach daniami Wietnamu, Korei, Chin, Tajlandii i Japonii.
Otwierając te delikatesy spełniła swoje marzenie i marzenia lokalsów, którzy te jej doskonałe dania znane m.in. z Koreanki, Vietnamki czy Japonek (fenomenalnego lokalu serwującego sushi na wynos, który mieści się w... delikatesach AZJATKA) chcieliby odtworzyć w swoich domach i mieszkaniach. Ten sklep to prawdziwa spiżarnia doskonale zaopatrzona w azjatyckie przyprawy, sosy i makarony, bez których taki chociażby japoński ramen niewiele różniłby się od staropolskiego rosołu. Znajdziesz tu także gotowe dania, jak chociażby mrożone sajgonki z Azji (a nie z fabryki na Podlasiu) czy np. ciasto do lepienia azjatyckich pierożków.
Warszawiacy na asortyment tego sklepu mieli zresztą dużo większy wpływ niż może się wydawać. To właśnie na ich prośbę i życzenie na półkach AZJATKI znalazły się niezbędne przybory do gotowania (m.in. kute woki, moździerze) i orientalna ceramika (i ta pochodzącą z Azji, i ta inspirowana Azją). Znajdziesz tu również gotowe przetwory produkcji (czy raczej „dzieła”) właścicielki – m.in. marynowane w sosie sojowym liście czosnku niedźwiedziego czy kimchi. A to pozwoli Ci już całkiem dobrze odwzorować te dania, które Linh serwuje w swoich warszawskich lokalach i do których (co chyba nikogo nie dziwi) używa właśnie tych autorskich marynat.
Zdaniem właścicielki w kwestii podejścia do azjatyckich smaków i przysmaków wreszcie nabieramy odwagi. Z półek AZJATKI coraz częściej i coraz szybciej znika przyjeżdżające tu codziennie z małej rodzinnej wytwórni świeże tofu i azjatyckie kiszonki, których Polacy bali się jeszcze 10 lat temu, tak samo, jak Europejczycy naszych kiszonych ogórków i oscypków. A tymczasem produkty kiszone i fermentowane to jedyna brama do zrozumienia i pogłębienia naszej polskiej świadomości w zakresie dań rodem z dalekiego wschodu. I miło, że mamy w Browarach Warszawskich sklep, w którym można przez tę bramę przejść.
A i uwaga! AZJATKA odgraża się, że narobi bigosu na warszawskiej scenie z orientalnymi warzywami i owocami. W niedalekiej przyszłości możesz się więc spodziewać, że na półkach pojawi się tu nie tylko najlepsze na naszej szerokości geograficznej mango, ale też kontrowersyjny w zapachu i genialny w smaku durian.